Najnowsze artykuły
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Szymon Wrzesiński
32
6,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
263 przeczytało książki autora
684 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pałace na Dolnym Śląsku w służbie III Rzeszy
Szymon Wrzesiński
0,0 z ocen
4 czytelników 0 opinii
2023
Zapora Pilchowicka. Wielkie powodzie, krwawe historie, wojenne tajemnice
Szymon Wrzesiński, Przemysław Popławski
6,0 z 1 ocen
5 czytelników 0 opinii
2022
Epidemie na ziemiach polskich oraz ich skutki społeczne, polityczne i religijne
Szymon Wrzesiński
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2020
Polskie Skarby pod Karkonoszami
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
6,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
2020
Radary III Rzeszy: Wojenne tajemnice Lubania
Szymon Wrzesiński, Andrzej Zasieczny
6,0 z 3 ocen
10 czytelników 0 opinii
2018
Zamek Czocha w Polsce Ludowej: Tajemnice, odkrycia i wspomnienia z lat 1945-1989
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2017
Jelenia Góra w cieniu Hitlera
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
6,0 z 1 ocen
7 czytelników 0 opinii
2016
Tajemnice Zamku Grodziec i Pałacu Ambasadora III Rzeszy
Szymon Wrzesiński, Przemysław Popławski
0,0 z ocen
4 czytelników 0 opinii
2016
Tajne kompleksy lotnicze Trzeciej Rzeszy
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2015
Hitler-Jugend na Dolnym Śląsku 1933-1945
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
0,0 z ocen
8 czytelników 0 opinii
2015
Na tropach skarbów i depozytów Trzeciej Rzeszy. Kulisy rewindykacji i poszukiwań terenowych na Dolnym Śląsku
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
4,0 z 1 ocen
7 czytelników 1 opinia
2014
Skarby III Rzeszy ukryte na Dolnym Śląsku
Szymon Wrzesiński, Krzysztof Urban
7,0 z 2 ocen
21 czytelników 0 opinii
2013
Napoleon nad Bobrem i Kwisą
Szymon Wrzesiński, Eugeniusz Braniewski
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2013
Pogórze Izerskie w cieniu swastyki
Szymon Wrzesiński, Przemysław Popławski
4,7 z 3 ocen
12 czytelników 2 opinie
2012
Tajemnice III Rzeszy. Hitlerjugend na Śląsku
Szymon Wrzesiński
6,2 z 13 ocen
48 czytelników 3 opinie
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Tajemnice III Rzeszy. Hitlerjugend na Śląsku Szymon Wrzesiński
6,2
"Zacznę od młodych" - obiecywał Adolf Hitler w jednym ze swoich publicznych wystąpień. I słowa dotrzymał. Jego wizja stworzenia nowego świata przy pomocy niemieckiej młodzieży stała się jednym z priorytetów Trzeciej Rzeszy. Wychowanie młodego człowieka w duchu narodowego socjalizmu miało zostać oparte na wzorcach wytyczonych przez "Mein Kampf". Ideologia nazistowska stała się jedynym modelem edukacji niemieckiej młodzieży, zaś by w możliwie największym stopniu kontrolować system nauczania, wprowadzono obowiązek przynależności młodzieży do organizacji podporządkowanej NSDAP. Indoktrynację przesyconą rasizmem i militaryzmem rozpoczynano już w szkołach powszechnych i kontynuowano na zajęciach pozalekcyjnych organizowanych przez Hitlerjugend ("młodzież Hitlera"). Duży nacisk kładziono głównie na ćwiczenia fizyczne oraz wojskowe połączone z surową dyscypliną i kultem wodza.
W czasie II wojny światowej brygady Hitlerjugend stanowiły wojskowe siły pomocnicze, następnie wojskową rezerwę. Ogromne straty, jakie poniosła niemiecka armia spowodowały, że pod koniec wojny wcielano do Hitlerjugend nawet dwunastoletnie dzieci. Organizację rozwiązali alianci po zakończeniu wojny.
Książka Szymona Wrzesińskiego jest niezwykle interesującym i rzetelnym opracowaniem dotyczącym historii i działalności Hitlerjugend na Śląsku. Mocną stroną tej publikacji jest szeroki kontekst historyczny przybliżający początki tej organizacji, i to sięgające czasów republiki weimarskiej, oraz naturalnie jej bezpośrednią genezę będącą efektem przejęcia władzy przez Adolfa Hitlera. Dzięki temu nawet czytelnik słabo zorientowany w realiach II wojny światowej ma szansę prześledzić rozwój organizacji od jej zarania oraz lepiej zrozumieć jej specyfikę i rolę, jaką odegrała w dalekosiężnych planach Hitlera.
Autor szczegółowo opisuje okoliczności powstania Hitlerjugend, główne cele, strukturę, etapy szkolenia, sposoby werbunku i kształcenia instruktorów, a także propagandę, jaką posługiwała się ta organizacja. Z wykorzystaniem wielu cennych źródeł historycznych przybliża czytelnikowi zasady jej funkcjonowania oraz uświadamia skalę zjawiska manipulacji i ideologicznego prania mózgu, jakim poddawano niemiecką młodzież.
Choć organizacja była zwarta, a zasady jednolite na terenie całej Rzeszy, wyjątkowo interesująco przedstawia się jej historia w odniesieniu do śląskich realiów. Niezwykle bogate materiały źródłowe, wśród których najatrakcyjniej wypadają wspomnienia członków nazistowskiej młodzieżówki z terenów Śląska, a także liczne fotografie pochodzące w dużej mierze z prywatnych zbiorów autora przydają książce wiarygodności i znacząco ją wzbogacają, pozwalają czytelnikowi wcielić się w rolę obserwatora tamtych czasów.
Autor nie poprzestaje na tym: prezentuje również przykłady działalności Hitlerjugend na Śląsku, drobiazgowo opisując takie akcje i wydarzenia, jak Ogólnoniemieckie Święto Sportu i Gimnastyki czy Wielką Światową Wystawę Sportową we Wrocławiu. Interesujące są także rozdziały ukazujące udział członków organizacji w obronie Lubania, twierdzy Głogów czy też oblężenia Festung Breslau w styczniu 1945 roku opisane z wielką dbałością o szczegóły i wykorzystaniem wielu materiałów źródłowych, które moim zdaniem momentami są cytowane zbyt obszernie. Przytaczanie całych stron czyichś wspomnień niekoniecznie wychodzi książce na dobre.
Książka Szymona Wrzesińskiego to pierwsza publikacja omawiająca tak wyczerpująco, dogłębnie i rzetelnie historię organizacji Hitlerjugend na Śląsku. Co prawda tytuł jest trochę na wyrost, gdyż autor skupia się głównie na terenach Dolnego Śląska pomijając zupełnie Oberschlesien, co nieco mnie rozczarowało, ale trzeba przyznać, że podszedł do rzeczy profesjonalnie.
Tematyka Hitlerjugend, czy to nam się podoba, czy nie, jest częścią polskiej historii - wstydliwą, bolesną, kontrowersyjną, ale nie podlegającą dyskusji. Autor odważył się podjąć tę trudną kwestię, dotychczas pomijaną bądź wspominaną niechętnie lub wybiórczo - i udało mu się stworzyć publikację, która jest wartościowym i interesującym uzupełnieniem wojennej historii Polski.
Wrzesiński uświadamia nam, jak wielką rolę odgrywała nazistowska młodzieżówka w III Rzeszy, odkrywa sekrety jej funkcjonowania oraz zwraca uwagę na rzeczywisty wymiar zjawiska indoktrynacji młodzieży w ustroju totalitarnym. A jest on porażający i przerażający zarazem. Autor gwarantuje swoim czytelnikom solidną, doskonale udokumentowaną, a przy tym przystępną i intrygującą lekcję historii. Jedynym zauważalnym mankamentem był dla mnie brak ostatecznego podsumowania, przysłowiowej kropki na i; w ostatnim rozdziale tekst wydaje się urywać, co pozostawia pewien niedosyt.
Mimo to gorąco polecam wszystkim wielbicielom tematyki wojennej - to lektura, której nie można przegapić!
Epidemie w dawnej Polsce Szymon Wrzesiński
5,7
Bogu dzięki nie żyjemy w osiemnastym wieku – chciałoby się odetchnąć z ulgą po zapoznaniu się z treścią książki Szymona Wrzesińskiego. Całe szczęście, że minął wiek trzynasty, czternasty, piętnasty, szesnasty i siedemnasty przesiąknięty ospą, dyzenterią, tyfusem plamistym, czy też groźnie brzmiącą dżumą, zbierającą po drodze tysiące ofiar niczym stada karaluchów porażonych środkiem owadobójczym. Tymczasem przytruchtało dwudzieste stulecie wraz ze swoimi wynalazkami, szczepionkami, badaniami i za jednym zamachem skutecznie odepchnęło na bok spędzające sen z powiek epidemie, kładące do grobów połowy miast i całe wioski.
A poza tym radzę mieć się na baczności przy lekturze "Epidemii w dawnej Polsce". Zapewne niejeden czytelnik ze zbyt wybujałą wyobraźnią pochłonięty historią dawnych schorzeń zacznie dopatrywać się na własnej skórze symptomów ospy, dżumy, dyzenterii… tym bardziej jeśli owa zaraza zbierała swego czasu żniwo w jego własnej miejscowości. O cholera… (to nie przekleństwo, to choroba) właśnie zatrzymałam się na stronie setnej. Tak... mogłabym przysiąc, że nie dalej jak parę dni temu zauważyłam u siebie kilka maleńkich guzków, włosy… włosy… wypadają garściami. Trąd… jak nic trąd. Chociaż… z drugiej strony to może być ospa. No tak, zdaje się, że w dniu szczepień moi rodzice zapomnieli zaprowadzić mnie do przychodni zdrowia. Jestem niemal pewna, że tam nie trafiłam, nie pamiętam jak mnie kłuli (nie rodzice oczywiście, ale personel w białych fartuchach),a takie rzeczy się zazwyczaj pamięta. Książeczka zdrowia taka zagryzmolona, że nijak nie można stwierdzić co w odpowiedniej rubryce nawpisywała odpowiednia pielęgniarka. Pewnie z braku czasu wstrzyknęła podwójną dawkę wrzeszczącemu brzdącowi, w panice omijając tego mniej wrzeszczącego. Dobra, to jednak może być dżuma, kilka miesięcy temu szczur zagryzł kota, nie! kot zagryzł szczura, a wiadomo co ten Camus wypisywał. Gorączka przeddżumowa na sto procent. Poza tym istnieje możliwość, że wcześniej niż należy uznają mnie za zmarłą. Cytuję:
"Bardzo często nie brano pod uwagę, że choroba mogła wprowadzić człowieka w stan tymczasowej śpiączki albo znacząco spowolnić jego puls. W takich przypadkach przeżywali tylko nieliczni;" (Biorąc pod uwagę predyspozycje mojego pulsu, raczej nie zaliczyłabym się do owych nielicznych.) "taki los spotkał dziecko stolarza Grossa z Ryni na Mazurach – podczas dżumy z 1709 r. uznawszy za zmarłe, włożono je do trumny, gdzie spędziło całą noc. W tym samym roku na wozie z trupami umieszczono woźnego z gdańskiego gimnazjum i tylko przez przypadek zauważono, że jest on chory, ale żywy." (Hmm… no, no, nawet zauważyli, że był chory, a wydawałoby się, iż to się rozumie samo przez się - skoro zmarł / to znaczy skoro mógł umrzeć.) "Kilkakrotnie za zmarłą od zarazy uznano niejaką Mariannę, usługującą lubelskim grabarzom w 1711 r.: Zostając u kopaczów bez czas niemały, tam chorowałam i trzy razy po mnie zajeżdżali, chcąc mnie wywieźć i żywą zakopać – wyznała później urzędnikom miejskim." (Wiadomo, do trzech razy sztuka, jak im się dwa razy nie udało, to spróbowali jeszcze raz.)
No dobrze, to nie jest śmieszne. Dla zdezorientowanych mam radę: możecie potraktować ten tekst jako przymiarkę do stworzenia komedii dramatycznej ewentualnie dramatu komediowego na miarę dzieł Szekspira.
Zdaje się, że odrobinkę odbiegłam od tematu, to miała być recenzja. Co zrobić czasami wychodzi zakalec. Trudno, nic nie poradzę, że czytanie o chorobach dla co niektórych staje się równoznaczne z ich posiadaniem.
Swoją drogą, historia jednak jest pasjonująca.
PS. Nawet jeśli to dżuma… non omnis moriar (zostawisz po sobie te wredne zarazki).